Super Drwal to swoisty miks poważnej leśnej roboty z czystą i nieskrępowaną zabawą. Mamy tu więc do czynienia ze ścinką „drzew” na placu (jak na profesjonalnych zawodach), mamy okrzesywanie, zmianę łańcucha czy wariację na temat krążków (konkurencja znana bliżej z Mistrzostw Świata Drwali), ale też łupanie klocków i kostek cukru, cięcie piłą „moja-twoja” czy otwieranie piwa za pomocą pilarki (a właściwie jej łańcucha). Niemniej jednak emocje są identyczne z tymi, które towarzyszą profesjonalistom, ba – nawet śmiem rzec, że częstokroć je przewyższają. Wszystko to z dwóch powodów – po pierwsze, publiczność uważnie się imprezie przygląda i na żywo komentuje sukcesy i wpadki poszczególnych zawodników. Często kibice nie szczędzą słów… Po drugie, większość konkurencji ma charakter drużynowy – a to nakręca dodatkowo adrenalinę. Podwójny blamaż – przed znajomymi na widowni i kolegami z pracy – potrafi skutecznie zmobilizować do pośpiechu. No właśnie – do pośpiechu, bo ten, poza dokładnością, jest tym, co całą imprezę nakręca. Oczywiście nie ma o nim mowy w sytuacjach, gdy jest to niebezpieczne – jak choćby podczas ścinki, ale w innych dyscyplinach to czas gra główną rolę.